środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 1.


Otwieram oczy i uśmiecham się. Uwielbiam ten moment, kiedy budzą mnie promienie słońca przebijające się przez zasłony. Patrzę na budzik, który wskazuje 8:05. Wstaję z łóżka i idę prosto do mojej małej, ale stylowo urządzonej łazienki. Kolejny plus mieszkania tutaj - własna łazienka. Biorę szybki prysznic, szczotkuję zęby i myślę o tym, że został mi jedynie tydzień do końca wakacji, który mam zamiar wykorzystać jak najlepiej. Zaczynam 1 klasę liceum w Hatfield , mieście położonym 50 minut (30 minut pociągiem) od Londynu. Nie znam nikogo, ponieważ wprowadziłam się tu dopiero półtorej miesiąca temu do ojca. Dodatkowo stresującą dla mnie sytuacją jest to, że 2 tygodnie temu zamieszkała z nami jego nowa, jak to on ją nazywa, "przyjaciółka". W sumie to kompletnie go nie rozumiem, niebawem kończę 17 lat, a on dalej traktuje mnie jak małą, nic nie rozumiejącą dziewczynkę i nie umie nazwać jej po prostu swoją dziewczyną. 
- Tatiana ! - z zamyślenia wytrąca mnie głos mojego taty. - Schodź na dół, śniadanie na stole!
Nakładam na siebie T-shirt oraz dresy, które akurat mam pod ręką i schodzę na dół do kuchni. 
- Cześć tato - rzucam i robię sobie kawę.
- Ana - w jego głosie słuchać irytację i znudzenie - tyle razy cię prosiłem, żebyś nie piła kawy od razu po przebudzeniu. 
- Mam 16 lat, nie uważasz, że to wystarczająco dużo, żeby pić kawę.
Rozkłada ręce i patrzy w górę z wyrazem twarzy mówiącym "Boże, Ty widzisz i nie grzmisz". Mimowolnie się uśmiecham. 
- Gdzie Meg ? - rzucam.
- Wyszła pobiegać - widzę jak jego wyraz twarzy zmienia się na ten, który ma mnie udobruchać. - Jak się odnajdujesz w tej sytuacji?
- Tato, rozwiodłeś się z mamą 2 lata temu, a ja jestem już wystarczająco duża, żeby zaakceptować, to, iż masz przyjaciółkę - podkreślam ostatnie słowo i puszczam mu oczko. - A tak w ogóle to powiem ci, że nawet ją lubię, jeśli to ma cię uspokoić. 
- Masz rację.
Widzę, że po tych słowach się rozluźnia. W sumie to Margaret na prawdę zdobyła moją sympatię.Kobieta ta ma około 32 lata, jest miła, inteligentna, zabawna a do tego niebywale śliczna. Mój tata to natomiast trzydziestoośmioletni, błyskotliwy i przystojny biznesmen. Żywię głęboką nadzieję, iż ten związek przetrwa.
Siadam do stołu i zaczynam jeść jajecznicę i bekon.
- Zostawiłbyś mi jakieś 80£? 
- Nie ma sprawy, a na co planujesz je wydać? - pyta z zaciekawieniem sącząc kawę.
- Chciałabym pojechać do Londynu i kupić sobie kilka rzeczy - uśmiecham się najbardziej słodko jak tylko potrafię mrugając oczami.
- Trzymaj - śmieje się i kładzie pieniądze na stole. - Jedziesz sama czy z jakąś koleżanką ? 
Patrzę na niego jak na kosmitę.
- Nie wiedziałam, że jakąs tu mam. Chętnie ją poznam - wystawiam mu język.
- Racja. Mam nadzieję, że jakąś sobie jednak znajdziesz. 
- Pożyjemy, zobaczymy.
W sumie to zawsze otaczałam się maksymalnie 5 osobami, zazwyczaj chłopcami, bo moim zdaniem dziewczyny nie są warte zaufania. Ogólnie to mama zawsze mi mówiła, że tak jak ona jestem samotnikiem, a samotniki są bardzo inteligentne.
- Uciekam do pracy. Tylko się przebierz zanim gdzieś wyjdziesz - lustruje mnie wzrokiem od stóp do głów z uniesioną brwią. 
Mojemu tacie nie podoba się mój styl, ponieważ według jego mniemania ubieram się w zbyt ciemnych kolorach. Zakładam najczęściej ciemne, luźne koszulki i zwykłe, granatowe jeansy. Ciuchy te dobrze komponują się z gęstymi, kręconymi, zafarbowanymi na rudo włosami, które najczęściej spinam w koka na czubku głowy. Do tego mogę się poszczycić jedynie marnymi 172 cm wzrostu. Ogólnie, pomimo moich nieprzeciętnego koloru włosów, nie wyróżniam się z tłumu.
- Wiem przecież, nie jestem aż tak obojętna na to jak wyglądam - mówiąc to udaję nadąsaną. - Dziękuję za pieniądze i pozwolenie - staję na palcach i całuję go w policzek.
-Zanim wyjdziesz poczekaj na Margaret, bo nie wzięła kluczy - zbiera swoje rzeczy i zakłada kurtkę. - Wrócisz pociągiem, czy ze mną?
- Wątpię, że będę tam do 17, więc raczej wrócę pociągiem.
- A jak coś się zmieni ? 
- Tato, to jest telefon - macham mu swoim iPhon'em przed oczami. - Używamy go do komunikowania się ze sobą. Jeżeli się nie mylę to ty też masz to urządzenie.
Oboje się śmiejemy. Tata podchodzi do mnie i mnie przytula.
- Cieszę się, że się wprowadziłaś. Bardzo za tobą tęskniłem. 
- Ja też się cieszę tato.
- Muszę iść bo się spóźnię - puszcza mnie i uśmiecha się czule. - W takim razie pisz SMSy co 2 godziny, że wszystko jest w porządku. Pa !
- Cześć.
Sprzątam po sobie, zabieram swoją kawę, telefon oraz pieniądze i idę na górę. Wchodzę do swojego pokoju, Włączam muzykę. Po sprawdzeniu rozkładów pociągów dochodzę do wniosku, że mam godzinę do następnego pociągu. Drukuję sobie plan Londynu, a potem zaczynam szukać jakichś ubrań. Po 10 minutach decyduję się na granatową bluzeczkę z cienkiego materiału, zwykłe czarne jeansy i czerwone conversy. Przebieram się, idę do łazienki zrobić sobie delikatny makijaż oraz uczesać włosy, co zajmuje mi kolejne 15 minut. Po tych wszystkich zabiegach staję przed lustrem i uśmiecham się widząc niewysoką, piegowatą, o zielonych oczach i rudych włosach nastolatkę, która ma ładną figurę i w sumie chyba siebie akceptuje. 
- Ana ?! - słyszę wołającą z dołu Mag.
- Jestem na górze, zaraz zejdę - odkrzykuję jej. 
Zbieram do torby książkę, iPoda z słuchawkami, portfel z pieniędzmi i dokumentami, butelkę ulubionych perfum, swój dziennik i okulary przeciwsłoneczne. Wychodząc z pokoju zabieram telefon, który chowa do kieszeni i czarną marynarkę na wypadek nagłej zmiany pogody i
- Cześć Mag - mówię z uśmiechem. - Siemasz Bug! - kucam przy labradorze mojego taty i całuję go w nos.
- Hej, Wychodzisz? - pyta i odwzajemnia uśmiech.
- Tak, jadę do Londynu na małe zakupy. Chcę korzystać z reszty wakacji - wchodzę do kuchni i chowam do torby małą butelkę wody mineralnej.
- To dobrze. 
Na chwilę zapada cisza. 
- To lecę, za 20 minut mam pociąg - wychodząc macham jej z uśmiechem na twarzy. - A, klucze są na szafce w korytarzu!
- Pa, miłej zabawy Tatiana!
Wychodzę i uśmiecham się, kiedy promienie słońca padają na moją twarz. Taka pogoda zdecydowanie sprawia, że człowiekowi chce się żyć. Jeszcze chwilę delektuję się cudowną pogodą i ruszam w stronę dworca. Idąc słyszę dzwonek, który sygnalizuje dojście SMSa. Wyciągam komórkę z kieszeni i czytam wiadomość od Caroline, mojej irytującej koleżanki z Newcastle, czyli miasta, w którym mieszkałam z mamą przez 8 lat.
Cześć, kochana. Co słychać ?
Decyduję się odpisać podczas podróży pociągiem, więc chowam iPhona z powrotem do kieszeni.
Po 10 minutach dochodzę na dworzec. Po zakupieniu biletu udaję się na odpowiedni peron i czekam na pociąg, który nadjeżdża po chwili. Wchodzę i szukam miejsca. Siadam na przeciwko jakiejś dziewczyny, bo tylko tam nikt nie siedzi. Znów wyciągam telefon i wystukuję odpowiedź.
Hej. U mnie wszystko ok. Jadę właśnie do Londynu. Co u ciebie? 
Czekam na odpowiedź i lustruję wzrokiem laskę, na przeciw której siadłam. Wygląda na mniej więcej 18 lat, wydaje się mniej więcej 5 cm wyższa ode mnie, ma czarne długie włosy i niebieskie uczy. Ubrana jest w brązową, skórzaną kurtkę, a pod spodem ma bluzkę z PINK FLOYD. Nie wierzę. Mój ulubiony zespół. Uśmiecham się na myśl, że dziewczyna ma dobry gust muzyczny. Włączam iPoda, wkładam słuchawki w uszy i przez całą drogę do Londynu smakuję zespołu Evanescence.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc pierwszy rozdział napisany. 

Organizacyjnie.

Cześć. Naszło mnie, żeby zacząć dzielić się moim opowiadaniem. Zobaczę co z tego wyjdzie i czy w ogóle będą chętni, aby je czytać. Więc zaczynamy ;)